Miniaturka 2

             Śmierć nie jest złem, a je­dynie pra­wem obo­wiązującym cały rodzaj ludzki.
             Ile razy powtarzano to zdanie? Ile razy wieńczyło ono wielkie przemowy? Ile razy było ono czyimiś ostatnimi słowami? Tyle razy, że nie sposób o nim zapomnieć ani za dnia, ani za nocy i nie opuszcza cię nigdy, gdyż jest sensem twego życia.
             Boisz się. Twe kościste białe dłonie drżą. Pożera cię lęk, jakiego jeszcze do tej pory nie czułeś. Po twej skroni spływają lodowate krople potu. Strach zagląda ci w oczy, a ty nie potrafisz się z nim zmierzyć. Gwałtowne skurcze targają twym ciałem. Przerażenie obejmuje cię we władanie i ściska tak, że niemal padasz na kolana i zakrywasz popielatą twarz w rękach. Potter wygrał. Jeszcze nie jest to przesądzone, lecz czujesz że tak będzie. Nie ma horkruksów, nie ma już niczego o co mógłbyś się oprzeć. Nie ma nadziei.
             Wiesz, że ona się zbliża. Wkrótce się spotkacie. Nie unikniesz jej. Chowanie się nie ma sensu, albowiem doścignie cię wszędzie. W każdym zakątku galaktyki, która dotąd wydawała ci się bezkresna, a teraz jest niczym czarna, głucha, ciasna cela.
             Łudzisz się, że jest sposób, by jej uniknąć. Prawda jest jednak jedna jedyna. I ty ją doskonale znasz. Nie zwiedziesz śmierci. Równie dobrze mógłbyś być już martwy.
             Unosisz głowę. Chcesz walczyć? Czyżbyś sądził, że jeszcze jest szansa?
             Ślęczysz w wielkiej, pustej bibliotece, w zakurzonych, starożytnych księgach spisanych w językach nieistniejących już od tysiącleci, błądzisz wzrokiem po kartach zapisanych przez największych myślicieli tej samej ziemi, która cię wiąże nierozerwalnymi pętami. 
             Dookoła lata gruz walonych ścian, rozlegają się krzyki walczących. Ty jednak zdajesz się ich nie słyszeć. Szukasz rozwiązania, szukasz wyjścia, szukasz sposobu. Tylko po co? Takie proste pytanie: po co, Tom?
             Jedynie wydłużasz swą bolesną agonię, nic ponad to.
             Coś ci umyka. Bez przerwy coś ci umyka.
             Czujesz, że to twe ostatnie chwile. Wierzysz w to.
             Czy naprawdę chcesz je zmarnować, prowadząc jałową dyskusję ze zjawami, które niegdyś pragnęły tego, czego ty teraz pragniesz?
             Lepiej przypomnij sobie życie. Tak, swe życie, to które niechybnie dobiega końca.
             Sięgnij pamięcią do czasów, gdy śmierć była zaledwie odległą marą na horyzoncie wydarzeń, które dopiero miały nadejść. Przyszłością tak odległą, jak jeden z miriadów świetlistych punkcików na nocnym niebie.
             Pamiętasz już? Pamiętasz?
             Doskonale pamiętasz.
             Odwracasz wzrok od bezwartościowych ksiąg, od naigrywających się z ciebie duchów, od świata, do którego już nie należysz.
             Śmierć nie jest złem, a je­dynie pra­wem obo­wiązującym cały rodzaj ludzki. Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony. Zostanie pokonana jako ostatni wróg. Czyż nie było to twą dewizą. Czyż sam nie wmawiałeś sobie, że tak będzie? Że staniecie twarzą w twarz i zmierzycie się ze sobą?
             Jakże łatwo zapamiętać taką rzecz. Jakże łatwo zapamiętać i wyrecytować, a gdy już to zrobisz i nie jest ci do niczego potrzebne, zwyczajnie nie pamiętać.
             To tylko kwestia niecałej minuty. To zdanie nie opuszcza cię nigdy, gdyż jest sensem twego życia. Dopiero teraz w pełni je pojmujesz.
             Strach ustępuje. Lęk spełza w ciemność. Przerażenie przeradza się w spokój.
Zatracasz się. Zapominasz. Odgradzasz się od przeszłości. Teraz dopiero, pierwszy raz, czujesz ją całym swym duchem. Oto ona. Czysta, prawdziwa, jedyna.
             Śmierć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz